..Covidowe przemyślenia

                               

                                                          Przemyślenia covidowe 

                                         

     


  Półmetek izolacji więc już czas na trochę przemyśleń. Moje życie w ostatnim czasie przybrało zawrotne tempo. Od ok 4 miesięcy, życie domowe skupiało się głównie na moim mężu, jego rehabilitacji, wizytach u lekarzy po złamaniu zimą nogi, pomocy 24 godziny na dobę , zwłaszcza w początkowym okresie. Wszystkie obowiązki spadły na mnie. Do tego praca w gabinecie, częściowo przeniesiona do domu ( plus samozatrudnienia ! ). No i dzieciaki, lekcje online, studia podobnie, zajęte komputery, telefony non stop. Cudem znajdowałam czas na regeneracyjną 30 minutową drzemkę. Do tego temat, który jest moim konikiem czyli kuchnia w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie jestem gospodynią, która usmaży na 3 dni kotlety mielone i ma z bańki.. a przepraszam, tak upiekłam kurczaka, żeby było mi łatwiej ale zmieniałam dodatki :-)

Ja kocham jeść i to dobrze, zróżnicowanie i pięknie podane a to wymaga przygotowania, zorganizowania i CZASU!!! Plus szybki, wyjazdowy kurs kulinarnej fotografii i niemalże każde danie przed zjedzeniem ląduje na " ściance ", żeby potem inspirować i kusić fotkami na Insta czy FB.  

Nie piszę tego w formie żalenia się. My kobiety zazwyczaj mamy mega dużo zajęć, obowiązków i z trudem wystarcza nam doby. Chcę pokazać jak zmieniło się moje życie..więc...

                   




                                           

                                   

   Często słyszę od ludzi, od klientów, jak ja to robię, że mam tyle energii, zawsze jestem uśmiechnięta, mam mnóstwo pomysłów? Chyba to jest trochę tak, że jestem jak rozpędzona kula, która toczy się i nie należy jej zatrzymywać. A tu niespodziewanie nadszedł dzień, który tę kulę nagle, bez zapowiedzi przystopował. 

Powiem Wam szczerze, że od roku bałam się tego dnia. Znam siebie, swój charakter i wiedziałam, że to dla mnie będzie wyrok-więzienie.

Cztery i pół dnia za mną. Sprzyja mi brak ładnej pogody jak do tej pory. Nie mając balkonu a nie mogąc wyjść z domu przy pięknej pogodzie byłabym podwójnie załamana. Dni mijają na gotowaniu, ogarnianiu mieszkania, zabawie z Olą, odsypianiu i prowadzeniu wizyt online i przeglądaniu sieci.

Ale wszystko to tylko wypełniacze, które pozwalają przetrwać kolejne dni. Ale to " zwolnienie "było mi potrzebne, było potrzebne mojemu organizmowi, który o czym czasem zapominam nie ma już 20 lat a tak go traktuję :-(

Jestem wyznawczynią teorii, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Dlatego w miare potulnie podchodzę do tematu.

  Trzymajcie kciuki za kolejne 5 dni , za zdrowie fizyczne ale i psychiczne ...Trzymajcie się zdrowo





Komentarze

Popularne posty